Tzw. ustawa "dezubekizacyjna" zbiera żniwo. Kilka osób po otrzymaniu decyzji o obniżeniu emerytury/renty popełniło samobójstwo, kilka zmarło wskutek zawału serca. Jeżeli myślicie, że rząd odebrał wysokie emerytury jakimś stalinowskim, ubeckim oprawcom to się grubo mylicie. Ten gigantyczny bubel prawny drastycznie obniża emerytury i renty sekretarkom w Urzędach Spraw Wewnętrznych (teraz Komendy Wojewódzkie), pracownikom Biur Paszportów lub PESEL, rencistkom po zmarłych milicjantach, albo policjantom, którzy zaczynali prace w latach 80 i pozytywnie przeszli weryfikacje w 1990 roku. Np. państwo "prawa i sprawiedliwości" obniżyło o połowę rentę wdowie po milicjancie lub trenerowi boksu spod, którego ręki wyszli olimpijczycy i mistrzowie Polski, a który pracował w drugiej połowie lat 80 w klubie sportowym administracyjnie podległym pod resort spraw wewnętrznych. Ci ludzie nikogo nigdy nie skrzywdzili, pracowali całe swoje życie dla Polski. Teraz - 27 lat po upadku "komuny" - państwo polskie postanowiło ich ukarać zbiorowo za nie ich zbrodnie. Polska postanowiła odebrać im należne emerytury i renty. To karygodne, niesprawiedliwe, łamiące tak wiele fundamentalnych zasad prawa, że nie tu miejsce, żeby je wymieniać. Dlatego nazywam te ustawę "represyjną", a nie "dezubekizacyjną".
O powodach dlaczego sądy muszą w tej wyjątkowej sytuacji bezpośrednio sięgnąć do Konstytucji i konwencji międzynarodowych piszę na łamach "Rzeczpospolitej".
https://doc-14-48-docs.googleusercontent.com/…/0Bxs8zTLoINL…